środa, 28 września 2016

L'orient || Mydło Aleppo 35%


W tle widoczny piękny gwarek autorstwa Strelicji :) 


Mydła Aleppo chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Produkowane jest od ponad 2000 lat w Syrii, z zaledwie dwóch składników - oleju laurowego i oliwy z oliwek. Receptura jest ściśle chronioną tajemnicą - nic więc dziwnego, że produkowane jest tylko w jednym miejscu na całym świecie. 

Mydło, ze względu na swój bajecznie prosty skład, jest polecane dla wrażliwej skóry, zarówno dorosłych jak i dzieci. Można nawet powiedzieć, że jest remedium na wiele bolączek - wysypy, egzemy, łuszczenie, ze wszystkim sobie radzi. Olej laurowy jest nazywany "naturalnym antybiotykiem", dzięki czemu rozwiązuje wiele problemów skórnych. Niweluje zaczerwienienia i podrażnienie, leczy trądzik zaskórnikowy i zapalny. 

poniedziałek, 26 września 2016

Franciszkowe testowanie || L'orient savon noir z neroli, Rękawica kessa




Wielkimi krokami zbliża się jesień. Właściwie już jest, jednak mentalnie dopiero przyjdzie, powoli zaczniemy zaopatrywać się w treściwsze kremy do twarzy i rąk, szaliki, czapki, co komu do głowy przyjdzie. Moja jesień rozpoczęła się bardzo pozytywnie - mam przyjemność testować perełki Mydlarni u Franciszka, o czym śpieszę opowiedzieć :)

Mydlarnia u Franciszka jest szczególnym miejscem, gdzie spotykają się naturalne sposoby dbania o siebie, pochodzące z całego świata. Nie ma tutaj zbędnej chemii, syntetycznych zapachów, barwników czy konserwantów. Wszystkie kosmetyki produkowane są w oparciu o składniki pochodzące wprost z natury. Można tu dostać produkty jedno, lub dwuskładnikowe, jak mydła Aleppo, glinki czy oleje naturalne. Są też gotowe kosmetyki - kremy i sera, maski, balsamy, wszystko z maksymalnie zdrowym składem i datą ważności, pozwalającą zużyć produkt do ostatniej kropelki i się nim nie znudzić.

A ja, szary żuczek, otrzymałam możliwość przetestowania dwóch z najbardziej kultowych produktów Mydlarni. Jak testy wypadły, zapraszam do czytania!

wtorek, 28 czerwca 2016

Zużyte | Isana, Mizon, Bania Agafii



Pierwsze oficjalne denko na blogu! Szaleństwa nie ma, jest skromnie, w związku z tym chciałam od razu odnieść się do tego zjawiska. Mam w planach wprowadzenie kilka nawyków kosmetycznych, co zahaczy przede wszystkich o ich zużywanie (więcej na ten temat napiszę w kolejnej notce). Dlatego też, w zużytych proszę spodziewać się: każdorazowo zaledwie kilka sztuk produktów (nie całej siaty), opakowań pełnowymiarowych oraz próbek, kosmetyków dostępnych na rynku oraz do it yourself, a także produktów kosmetycznych, ale nie kosmetyków.


czwartek, 9 czerwca 2016

Z zasobów kosmetycznych - szampony cz.2





Dzisiaj druga część wpisu na temat szamponów do włosów, które udało mi się znaleźć w swoich zapasach.
Pierwsza część znajduje się TUTAJ.

środa, 1 czerwca 2016

Z zasobów kosmetycznych - szampony cz.1




Tak naprawdę zasób swojej szafki z kosmetykami poznaje się w trzech sytuacjach - kiedy prowadzi się bloga kosmetycznego i potrzebny temat na notkę, kiedy poprzedni kosmetyk z tego samego rodzaju się kończy i nadchodzi kolej na następny, oraz gdy pamięta się, że kiedyś coś takiego się miało, ale nie wiadomo gdzie leży. Będzie to pierwszy odcinek - w kolejce czekają jeszcze odżywki, maski i oleje.

Przyszło mi do głowy, że może warto przejrzeć swoją szafkę i sprawdzić zarówno ile tego wszystkiego mam, jak i decyzja, przy którym produkcie zatrzymać się na dłużej.
W tym momencie mam 8 szamponów (jednego nie będzie w zestawieniu, gdyż jest póki co nieużywany). Uważam, że to zbyt dużo i w zupełności wystarczyłyby mi dwa. To zestawienie ma mi pomóc podjąć decyzję, które produkty to będą. Zapraszam do czytania, bo jest dość różnorodnie :)

Każdy z produktów doczeka się osobnej notki na swój temat, ten post jest rodzajem recenzji porównawczej, bez dokładnej analizy kosmetyku.




1. Inter Fragrances, Seboradin Niger, szampon do włosów wypadających i przetłuszczających       się
Szampon intensywnie pachnący czarną rzepą. W składzie prócz rzepy, widnieje wiele ekstraktów roślinnych, z pokrzywy, skrzypu, mięty, rozmarynu. Producent obiecuje ograniczenie wypadania włosów i osłabienie łojotoku.
Używałam tego szamponu dwukrotnie, to jest druga butelka. Wiązałam z nim ogromne nadzieje, przede wszystkim chciałam przedłużyć świeżość włosów do drugiego dnia - z tej obietnicy szampon się nie wywiązał. Jak myłam codziennie, tak musiałam nadal. Jeśli chodzi zaś o ograniczenie wypadania, tego określić nie umiem. Konieczne jest trzymanie piany na głowie kilka minut, mi się przy pierwszej butelce nie chciało, przy tej zaś szampon powoduje straszne swędzenie skalpu następnego dnia. Żeby dokładnie umyć skórę głowy, potrzebuję wylać go dwukrotność mentosa na rękę, co przy podwójnym myciu, słabej wydajności i wysokiej ceny, zupełnie się nie opłaca.

2. Ziaja, Kuracja przeciwświądowa, Szampon łagodzący
Szampon zawiera alantoinę, panthenol, ekstrakt z soku aloesu, inulinę, ekstrakt z mięty pieprzowej. Skład bardzo ładny, faktycznie ma co łagodzić. Zawiera SLS, ale głowom odpornym krzywdy nie zrobi.
Kupiłam go, kiedy głowa swędziała strasznie (nie wiedzieć czemu). Złagodził świąd po pierwszym myciu, dobrze domywa oleje, nie wymaga stosowania odżywki po myciu, gdyż nie plącze włosów. Jest przezroczysty, obłędnie pachnie miętą, dając wrażenie dużego odświeżenia po myciu. Wydajność całkiem niezła, cena niska, można go lubić. Jedynym minusem jest powodowanie u mnie białych kulek na skalpie następnego dnia, które nie wiem czym są w tym przypadku. Doszły mnie słuchy, że te kulki to objaw wiedzy, ale wątpię :D

3. Green Pharmacy, Szampon przeciwłupieżowy z dziegciem brzozowym i cynkiem
Szampon zawierający dziegieć brzozowy oraz cynk, hennę, tatarak i eukaliptus, mający działanie przeciwświądowe i łupieżowe. Działa przeciwbakteryjnie, hamując rozmnażanie i usuwając drożdżaki z powierzchni skalpu.
Szampon hicior. Tani, wydajny jak to na mycie dwukrotne, usuwa świąd i łupież, a nawet potrafi przedłużyć świeżość włosów. Nadaje objętość, mimo obecności słabszego detergentu dobrze zmywa sebum. Właściwie można by go nazwać szamponem idealnym, gdyby nie jeden szczegół - śmierdzi. Kto nigdy nie używał kosmetyku z dziegciem, nie będzie w stanie wyobrazić sobie tego zapachu. Jest to (jak dla mnie) zapach ropy naftowej, wymieszanej z dymem z wędzarni. Wiem, jak to brzmi, ale to trzeba naprawdę poczuć. Internet mówi, że zapach ulatnia się po wyschnięciu - u mnie niestety dopiero następnego dnia.

środa, 29 kwietnia 2015

Z recepturą od kuchni


Postanowiłam wziąć udział w konkursie zorganizowanym przez grupę Domowa receptura, która jest na FB. W całym zamieszaniu chodzi o to, by podzielić się z innymi autorskim przepisem na jakiś kosmetyk, który można stworzyć ze składników dostępnych w każdej kuchni. Konkurs ciekawy, nagrody interesujące, zadanie niekoniecznie trudne – nic, tylko próbować swoich sił :)

                                             

W swojej pracy konkursowej chciałabym przedstawić płyn multiwitaminowy, mogący służyć jako tonik lub płyn do odświeżenia twarzy w ciągu dnia. Wszystkie składniki pochodzą z kuchni, część z nich jest całkowicie „wiosenna”. Dlaczego płyn multiwitaminowy? A właśnie dlatego, że z powodu występujących w nim składników jest wręcz wypełniony mikro i makroelementami, które mogą przynieść naszym cerom same korzyści. Może przejdźmy do rzeczy.

Składniki (na 200 ml płynu):

- sok z wyciśniętej ćwiartki cytryny

- sok z jednego startego ogórka (średniej wielkości)

- sok z połowy pęczka natki pietruszki

- 1/3 szklanki wywaru z zielonej herbaty

- 1/3 szklanki wywaru z czystka

- dopełnienie wodą destylowaną do 200 ml


Przepis:

Cytrynkę podzielić na cztery części, jedną z nich dokładnie wycisnąć i przecedzić przez gazik (zapobiegnie to obecności kłaczków w płynie). Średniej wielkości ogórka umyć, obrać ze skóry i zetrzeć na tarce o drobnych oczkach, a następnie przecedzić tak samo jak cytrynkę. Drobno pokrojoną natkę pietruszki zalać 50 ml chłodnej przegotowanej wody i odstawić do lodówki na kilkanaście godzin (10h, do 15h). Po tym czasie przecedzić. Pół łyżeczki ziela czystka zalać 1/3 szklanki wrzątku, tak samo postąpić z liśćmi zielonej herbaty. Po ostudzeniu przecedzić, następnie połączyć ze sobą wszystkie składniki. Można dopełnić jeszcze wodą destylowaną, jednak ja zawsze staram się używać takich objętości składników, by nie trzeba było tego robić. Dodatkowo dodaję kilkanaście kropel FEOG’u w celu konserwacji, gdyż w lodówce mikstura wytrzyma tylko kilka dni, a jednak szkoda marnować takich składników :)

W gotowym płynie dominuje kolor brązowy, głównie z powodu skoncentrowanych wywarów z czystka i zielonej herbaty. Płyn świetnie radzi sobie z przebarwieniami, odświeża skórę, eliminuje oznaki zmęczenia. Zawiera mnóstwo witamin, głównie z grupy A, B oraz C. Prawdziwa wiosenna bomba witaminowa  :)

A o to gotowy płyn: